Wpisy

Ból mi przeszkadza!

Kiedy zmagamy się z intensywnym bądź przewlekłym bólem nasz mózg działa pół gwizdka. W tym czasie skanuje on informacje, które otrzymuje od ciała. Mózg otrzymując informacje o bólu włącza tryb alarmowy. Gdyby to był ból krótki jednorazowy, to nie byłoby z tym dużego problemu. Gorzej, jeśli ten ból trwa i trwa, gdyż wtedy mózg cały czas pracuje w trybie podwyższonego ryzyka.

Z tego powodu mózg pracuje nad kilkoma zadaniami, bo oprócz typowych zadań związanych z codzienną pracą, musi jeszcze odbierać informacje odnośnie bólu. I tak jak wiele razy można usłyszeć, że wielozadaniowość to dobra cecha, to akurat w tym przypadku nie wpływa ona dobrze na takie elementy jak dokładność czy szybkość pracy. 

Za każdym razem, kiedy myślami odchodzimy od wykonywanego zadania, aby skupić się na bólu, ryzykujemy to, że już nie wrócimy do pierwotnego zadania, które robiliśmy.

Przyczyny mogą być różne.

  • Kiedy czujemy, że zaczyna nas coś boleć, nasz mózg decyduje czy sygnał alarmowy jest na tyle silny, aby przerwać to co robimy. W momencie, gdy ból nie jest zwyczajny mózg również szybciej przełączy się na tryb alarmowy.

  • Gdy musimy zrobić sobie przerwę spowodowaną niespodziewanym bólem często zdarza się, że nie jesteśmy w stanie wrócić do poprzedniego zadania. Dzieje się tak dlatego, że mózg jest zajęty przetwarzaniem informacji dotyczącej bólu.

Przez to stajemy się mniej efektywni w pracy. Zadanie, które powinno zająć nam chwilę przeciąga się w nieskończoność.

Jednym z polecanych rozwiązań, dla tego typu problemów, jest dzielenie pracy. 

Jak to zrobić?

  • Zaplanuj przerwy. Spodziewane przerwy lepiej się zapamiętuje i łatwiej jest wrócić do pracy po nich.

  • Wykorzystaj aplikacje, które pomogą Ci w zaplanowaniu przerw.

  • Ćwicz przerwy do momentu, gdy staną się Twoim nawykiem. Gdy przerwy będą regularne, łatwiej będzie Ci wrócić do pracy po nich.

  • Przerwy powinny być krótkie, aby za bardzo nie odpłynąć od wykonywanego zadania.

  • Kontroluj swój umysł, aby nie skierował myśli w stronę bóli, kiedy ten wystąpi.

Źródła:

Zdjęcie

 

Andrew Taylor Still – twórca Osteopatii

Andrew Taylor Still przyszedł na świat w 1828 roku w rodzinie pastora kościoła metodystycznego, jednocześnie rolnika i lekarza. Ojciec zaszczepił mu ciekawość świata, nauczył obserwować przyrodę i mechanizmy adaptacyjne zwierząt w ich naturalnym otoczeniu, ale nade wszystko umiłowanie prawdy i wolności.

W życiu Stilla wydarzyło się coś, co na zawsze go zmieniło i co stało się punktem zwrotnym w jego życiu osobistym i zawodowym. W epidemii zapalenia opon mózgowych zginęło jego troje dzieci i żona.
Wspomina z goryczą, jak zaangażował wówczas najlepszych znanych mu lekarzy, aby ratować życie bliskich, lecz zarówno on jak i inni sławni wówczas lekarze byli bezsilni mawiając „śmierć jest normą, wyzdrowienie zaś wyjątkiem”…

Rozczarowanie, jakiego doznał z powodu nieskuteczności medycyny opartej na stosowaniu leków sprawiły, że odrzucił medycynę allopatyczną. Zrozumiał, że siły natury są jedynym sprzymierzeńcem lekarza w walce z chorobą. Zrozumiał, że zamiast prosić Boga o to, aby te niedoskonałe narzędzia, jakimi dysponowała medycyna wreszcie zadziałały, lepiej rozpocząć poszukiwanie nowych, skutecznych narzędzi. Postanowił studiować prawa natury (anatomię i fizjologię), których boskie pochodzenie – jak głęboko wierzył – zapewniało ich niezmienność i prawdziwość.
Wiele lat poświęcił samodzielnym studiom zanim zdecydował się przewartościować swój system leczenia i nazwać go osteopatią.

Niestety – jak to często bywa – środowisko medyczne nie zaakceptowało filozofii nowej metody, co więcej nie pozwolono mu jej nauczać.

Niepowodzenie nie zniechęciło Stilla i uprawiał dalej sztukę osteopatii dając się poznać, jako skuteczny terapeuta tam, gdzie zawodziły dotychczasowe sposoby. Przy tym nie tylko zajmował się aparatem ruchu w sensie schorzeń ortopedycznych. Podobno tak zręcznie nastawiał złamania i zwichnięcia, że nigdy nie wymagało to użycia niebezpiecznego chloroformu do znieczulenia.

Still nie wahał się leczyć takich schorzeń jak: szkarlatyna, błonica i angina manipulując kręgosłup szyjny i choć trudno w to uwierzyć, na pozytywny wynik trzeba było czekać nie więcej niż trzy dni. Praktykował osteopatię nawet w takich przypadkach jak zapalenie płuc czy ropiejące zapalenie spojówek.

Był nie tylko człowiekiem wielkiego serca, ale też bezpretensjonalnym – nie wahał się spontaniczne oferować pomoc nawet o nią nieproszony. Tak było w przypadku chłopca chorego na biegunkę. Otóż, gdy idąc ulicą zauważył ślady krwi pochodzące od rozgorączkowanego dziecka niesionego na rękach ubogo ubranej matki, zaoferował pomoc. Już wtedy Still na podstawie analizy temperatury ciała i palpacyjnej oceny napięć tkanek w rejonie kręgosłupa potrafił z dużą dokładnością zdiagnozować przypadek i zastosować odpowiednią kurację. Wyleczenie dziecka z biegunki przysporzyło mu wielu innych temu podobnych przypadków i zawsze powtarzał, że sukces terapii zależy od zniesienia przeszkody w prawidłowym unerwieniu i ukrwieniu tkanek.

Źródła:

Zdjęcie – Andrew Taylor Still

W. Kuchera, M. Kuchera – Osteopathic Principles in Practice, 1994

A. T. Still – Osteopathy Research and Practice, 1992